top of page

SEN O POLSCE​

Zbiór

Warto zaznaczyć, że wiersze  zamieszczone w tym zbiorze powstały przed rokiem 2023.​

Co się stało z nasza Polską, myślę sobie na obczyźnie

kiedy spać nie mogę nocą i żal się do serca wślizgnie. 

Co się stało z naszym krajem? Czasem załamuję ręce,

może mi się tylko zdaje, że nas jednak stać na więcej

… że nas jednak stać na więcej

 

Kiedy z okrągłego stołu kształt wyłonił się wolności

śniło mi się, ze nareszcie przyjdzie czas solidarności,

że rozkwitnie nasza ziemia i połączą wspólne cele,

by się dało żyć normalnie, choć to przecież tak niewiele

… choć to przecież tak niewiele

 

Gdy się kruszył mur berliński i witała Europa

można było myśleć - teraz zacznie nowa się epoka,

mieć będziemy kraj otwarty, mądrości i tolerancji,

nie biedniejszy od Germanii i niemniej twórczy od Francji

… i niemniej twórczy od Francji

 

Będziem raczej patrzeć w przyszłość

niż z historią się rozliczać,

woląc władzę dać Walesie niż zabić Narutowicza ...

Czy ta szansa się ostanie, gdy tyle innych uciekło

skoro znowu się wyłania znajome polskie piekiełko?

… znajome polskie piekiełko

Swary, jady, rozliczenia, skąd jest tyle nienawiści

kiedy wreszcie po stuleciach sen o Polsce nam się ziścił?

Gdzieś się rozmył duch odnowy i nadzieje nieziszczone

za to wódki pełne głowy i zalew wody święconej

… i zalew wody święconej

Perspektywy historyczne rozszerzają tajne teczki -

dowiesz się, że A. Mickiewicz to był Żyd i szpieg sowiecki. 

A ja z trwoga za się zerkam i zapytuję dlaczego

mam się lękać ducha Gierka a nie zmory Kaczyńskiego

… a nie zmory Kaczyńskiego

 

Czarne suknie, krzyże, groby, paranoja, wojna ruska. 

Jakimś cudem takie żłoby lepszą opcją są od Tuska!

Sobiepaństwo, chamy z kasa, rosną brzuchy i wieżowce 

a tu naród całą masą da się zwodzić na manowce

… da się zwodzić na manowce

 

Księża grożą karą boską a polityk krzyczy: "Biada,

Niemcy znów chcą podbić Polskę a Bruksela nas okrada,

gender, islam i uchodźcy szargają nasze świętości 

zbawicielem Europy będzie Polska z łaski boskiej"

... będzie Polska z łaski boskiej

 

Co się stanie z naszą Polską, brakuje mi wyobraźni.

Trudno teraz być wyrocznia, można łatwo wszak się zbłaźnić. 

Nie wiem jak tę Polskę nową, wyrośniętą i dojrzałą

lubić i się z nią zadawać by za bardzo nie bolało 

… by za bardzo nie bolało

 

Słucham zatem Kaczmarskiego, sen o Polsce mam w pamięci

przy mazurku Dąbrowskiego łezka w oku się zakręci.

Piosenkami rozżewniony, najedzony pierogami

myślę jednak, że zostanę już do końca z kangurami.

​(Pamięci Jacka Kaczmarskiego,

z wdzięcznością za jego pieśni,

zwłaszcza Nasza klasę)

Losy

Uczyłem się chodzić pod okiem żandarmów

niemieckich po parku, gdzie psy skowyczały

a chłopcy czekali na czas pistoletów.

Gdy przyszedł, ja zupę siorbałem

z powstańczej menażki, z opaską po ojcu 

co powstał i zginął, 

by odżyć w mundurze zdobionym gwiazdkami

do pary, nowymi, 

w tym jedną czerwoną.

Na pasku nas wiedli przez czasy tyrana

z poklaskiem pochodów i z duszą znędzniałą,

choć chleba na ogół starczyło ... 

 

... aż wreszcie

zburzono pomniki,

by nowe postawić, na starych cokołach. 

A myśmy śpiewali!

Jednakże za młodzi na nowy Październik

(na Marzec za starzy, jak się okazało).

 

A potem czekamy w zgnębieniu i wstydzie

aż znikną obici pałkami

i strzały ucichną.

Lecz nigdy do końca. 

 

Pojawia się jednak i szynka i dżinsy

nagroda dla tych co tu pozostali 

w milczeniu gardłowym i z wiary wyprani …

 

Lecz w końcu, o cudzie, 

przez mur przechodzimy 

z kolędą na ustach,

z głową podniesiona,

na przekór łajdactwu co kres nam zwiastuje

jednością wzniesieni lecimy ku słońcu …

 

Na darmo, bo chmury lawiną nas zwalą 

do brudnej kałuży, zgęstniałej od zdrady ...

               

... byle się wygrzebać

i lecieć przed siebie, choć nikt nas nie goni,

nie ustać dopóki nie znajdzie się grzęda 

pod gruszą lub palmą

 

zapomnieć się nie da ...

Pytałaś mnie, Ewo ...​

chata freud.jpg

Pytałaś mnie, Ewo, jak to wtedy było —
Można by napisać o tym pewnie niezła książkę,

taka jakich pełno w warszawskich księgarniach:

kto z kim szedł do łóżka, a kto z kim na udry
i jak w opozycji byłem bohaterem

Lecz brak mi talentu oraz inklinacji —

pozostanę raczej w świadectwie milczącym

Chciałaś wiedzieć, Ewo, jak to się rodziło,

skąd się wziął entuzjazm i do Freuda miłość 

i jak w socjalizmie mogliśmy uprawiać 

twórczość wywrotowa na wsi mazowieckiej

To były dni piękne, choć nie zawsze górne

początki wspaniale i błędy bolące.
Sporo było bitew, wspomnień też niemało;

paru z nas zostało

na zjazd kombatantów.

Pytałaś mnie, Ewo, o stare piosenki —
wiele z nich przetrwało w pamięci zamkniętej

inne zaginęły tak jak ci z nas, którzy
gdzieś się odłączyli albo nie przeżyli.

Ciekawa też byłaś czemu wyjechałem,
czemu nie czekałem, jak ci co przetrwali
w zduszonym proteście; czemu nie walczyłem

jak ci co ruszali z gazetka na pałki.

Dość miałem za soba złudnych październików,

zakrwawionych grudni i haniebnych marców
gdy sierpień upada jak w czterdziestym czwartym

znowu z walizeczka ruszam na wygnanie.

 

Popalone mosty, potracone domy,
na grobach rodziców wyrastają osty
w dalekich krainach powietrze tak inne, 

że możesz zapomnieć krajobraz po bitwie.

Lecz nie masz powrotu ani prawa głosu

przyjeżdżasz jak gość z drugiego końca świata

przywozisz prezenty, szukasz odpuszczenia
witany, żegnany,
niedostosowany.

Pytałaś mnie, Ewo, czemu juz nie śpiewam,

może zaprzestałem z tej nowej ważności?

Głosu nie straciłem tylko go zmieniłem,
a teraz probuje tę nowa melodię.

Skrępowany formą, zawiedziony treścią,
z duszą niepokorną, ze złością zaległa

zapomniane dzieje chcę uczcić ta pieśnią 

wyśpiewaną rzewnie ...

ale czy potrzebną?

(Po wywiadzie z Ewa W., Warszawa/Melbourne, Maj 2012)

Garnitur​

polexit_edited_edited_edited.jpg

Garnitur elegancki kupiłem w Londynie,

a Londyn jak wiadomo na świat cały słynie

z mody męskiej, a jej centrum Oxford Street stanowi.

Wiec ubiór tam nabyty da posiadaczowi

znaczenie i splendor. Zwłaszcza Polakowi,

który wszak zagranica słynie z elegancji —

zadaje szyku wszędzie. Nawet w Anglii, Francji

gdy się ulica przejdzie, to jest oglądany

z zachwytem, bo tak schludny, jak na bal ubrany.

 

Emigrant nabytek taki zwłaszcza musi cenić.

Pamięta jak to trudno było pieniądze wymienić 

za komuny, kiedy z trudem wysupłane,

były jako dolary w butach przemycane.

 

Wprawdzie teraz przyjeżdża sobie jak panisko,

funtami rzuca wokół i wszędzie mu blisko,

bo świat stoi otworem, ale w środku czuje,

że do tej Europy nie bardzo pasuje,

bo choć  historia wielka i postawa dumna,

ale czuje, że wziął się z plebanii i z gumna.

Wiec garnitur przywdziawszy, zaczynam się głowić 

jak się zrealizować, gdzie się ustanowić,

żeby mnie dostrzeżono i okryła chwała,

którą naszym ojcom Anglia odebrała;

jak przekazać tę wielkość, którą naszej nacji

odmawiają teraz niemce, francuzy i zdrajcy

udajacy Polaków. 

 

                            Więc w swym uniformie 

podążam do Hyde Parku, by na Speakers’ Corner

stanąć śmiało na skrzynce po piwie Okocim  

i wyzwanie rzucić głosem patrioty: 

„Europo, zawołam, daj nam co potrzeba

dużo unijnej kasy oraz łaskę nieba!

My ciebie uratujem wznoszac się na szczyty

— tam jest nasze miejsce, a nie między żydy,

muzułmany, geje oraz bezbożniki. 

My znów murem stajemy, by ich zalew dziki

nie pogrążył nas w hańbie. Wiara to potęga,

gdy Europa tonie, po Polaka sięga, 

by ją ratował, bo wiara w tym narodzie czysta!”

Prawda ta staję się wnet oczywista

dla tych co dostrzegli mnie w mym garniturze,

bo czują jak niechybnie chrześcijaństwa przedmurze

jest w nim ucieleśnione. Krzyk wielki dookoła 

podnosi się i każdy do krucjaty woła

z Polską na czele. Britowie budzą się z uśpienia

i będą z nami szukać swego wyzwolenia.

Wśród nich znalazłem miejsce by te prawdy głosić,

będziemy teraz razem z nimi się wynosić

ze zgniłej Europy — i lepszą stanowić —

a jej zewłok zostawić na żer Putinowi,

może się nim udławi, a my w wielkiej glorii

tej dziejowej głupoty przejdziem do historii.

Czekajac na kluski udon

kluski1_edited_edited.jpg

Jest promocja klusek specjalnych

robionych z mąki najbielszej

gotowanych na wodzie

ze źródła Jana Chrzciciela

Możesz wybrać dowolny sos:

jeden wabi pikantnością brunatną,

służy dobrze podniebieniu,

czyści żołądek i mózg -

zostaje pusty porządek

i gwarancja sukcesu.

Drugi jest czerwony, słodko-gorzki,

pobudza żywe, szlachetne emocje

w sercu, które rośnie dla innych, 

a kiedy wyrośnie ponad miarę

pęka z żalu za niespełnionym.

Trzeci sos jest elegancki, 

nonszlancki, upojny i drogi

przyszedł niby z Paryża, ale

jest na licencji UESa.

Tam go wymyślili Żydzi,

którzy kiedyś mówili po polsku,

a teraz chcą znowu podbić świat,

bo mają dużo kasy

i mało szacunku dla wzniosłych

upodobań wielbicieli papiestwa.

Wydekoltowane panienki prezentują

ci wszystkie opcje,

ale zamawiać swą porcję

masz z zamkniętymi oczyma.

 

Tego wymaga promocja.

 

Tak robią Japończycy

mistrzowie klusek.

Ich idolem jest ślepy samuraj ronin,

który pociachał czterdziestu innych

nie ruszając się z miejsca.

 

Ty też masz czekać 

w ciemności i nieruchomo

wchłaniając dźwięki i zapachy.

 

Przytula się do ciebie kobieta

ciało ma ciepłe i chętne.

Jest chyba młoda

and her voice is very soft.

 

Dużo się może wydarzyć,

ale czujesz jej desperację

i wyrzuty na skórze.

Ona chce zapomnieć z tobą.

Kluski nie przychodzą

i czas się ciągnie boleśnie.

Nie wolno o tym mówić.

Nie można mówić o zarazie

nie stając się jej ofiarą.

Nikt nie będzie słuchać

fałszywego proroka

czekając na kluski.

bottom of page