Studio Michała Łapińskiego
SEN O POLSCE
Zbiór
Warto zaznaczyć, że wiersze zamieszczone w tym zbiorze powstały przed rokiem 2023.
Co się stało z nasza Polską, myślę sobie na obczyźnie
kiedy spać nie mogę nocą i żal się do serca wślizgnie.
Co się stało z naszym krajem? Czasem załamuję ręce,
może mi się tylko zdaje, że nas jednak stać na więcej
… że nas jednak stać na więcej
Kiedy z okrągłego stołu kształt wyłonił się wolności
śniło mi się, ze nareszcie przyjdzie czas solidarności,
że rozkwitnie nasza ziemia i połączą wspólne cele,
by się dało żyć normalnie, choć to przecież tak niewiele
… choć to przecież tak niewiele
Gdy się kruszył mur berliński i witała Europa
można było myśleć - teraz zacznie nowa się epoka,
mieć będziemy kraj otwarty, mądrości i tolerancji,
nie biedniejszy od Germanii i niemniej twórczy od Francji
… i niemniej twórczy od Francji
Będziem raczej patrzeć w przyszłość
niż z historią się rozliczać,
woląc władzę dać Walesie niż zabić Narutowicza ...
Czy ta szansa się ostanie, gdy tyle innych uciekło
skoro znowu się wyłania znajome polskie piekiełko?
… znajome polskie piekiełko
Swary, jady, rozliczenia, skąd jest tyle nienawiści
kiedy wreszcie po stuleciach sen o Polsce nam się ziścił?
Gdzieś się rozmył duch odnowy i nadzieje nieziszczone
za to wódki pełne głowy i zalew wody święconej
… i zalew wody święconej
Perspektywy historyczne rozszerzają tajne teczki -
dowiesz się, że A. Mickiewicz to był Żyd i szpieg sowiecki.
A ja z trwoga za się zerkam i zapytuję dlaczego
mam się lękać ducha Gierka a nie zmory Kaczyńskiego
… a nie zmory Kaczyńskiego
Czarne suknie, krzyże, groby, paranoja, wojna ruska.
Jakimś cudem takie żłoby lepszą opcją są od Tuska!
Sobiepaństwo, chamy z kasa, rosną brzuchy i wieżowce
a tu naród całą masą da się zwodzić na manowce
… da się zwodzić na manowce
Księża grożą karą boską a polityk krzyczy: "Biada,
Niemcy znów chcą podbić Polskę a Bruksela nas okrada,
gender, islam i uchodźcy szargają nasze świętości
zbawicielem Europy będzie Polska z łaski boskiej"
... będzie Polska z łaski boskiej
Co się stanie z naszą Polską, brakuje mi wyobraźni.
Trudno teraz być wyrocznia, można łatwo wszak się zbłaźnić.
Nie wiem jak tę Polskę nową, wyrośniętą i dojrzałą
lubić i się z nią zadawać by za bardzo nie bolało
… by za bardzo nie bolało
Słucham zatem Kaczmarskiego, sen o Polsce mam w pamięci
przy mazurku Dąbrowskiego łezka w oku się zakręci.
Piosenkami rozżewniony, najedzony pierogami
myślę jednak, że zostanę już do końca z kangurami.
(Pamięci Jacka Kaczmarskiego,
z wdzięcznością za jego pieśni,
zwłaszcza Nasza klasę)
Losy

Uczyłem się chodzić pod okiem żandarmów
niemieckich po parku, gdzie psy skowyczały
a chłopcy czekali na czas pistoletów.
Gdy przyszedł, ja zupę siorbałem
z powstańczej menażki, z opaską po ojcu
co powstał i zginął,
by odżyć w mundurze zdobionym gwiazdkami
do pary, nowymi,
w tym jedną czerwoną.
Na pasku nas wiedli przez czasy tyrana
z poklaskiem pochodów i z duszą znędzniałą,
choć chleba na ogół starczyło ...
... aż wreszcie
zburzono pomniki,
by nowe postawić, na starych cokołach.
A myśmy śpiewali!
Jednakże za młodzi na nowy Październik
(na Marzec za starzy, jak się okazało).
A potem czekamy w zgnębieniu i wstydzie
aż znikną obici pałkami
i strzały ucichną.
Lecz nigdy do końca.
Pojawia się jednak i szynka i dżinsy
nagroda dla tych co tu pozostali
w milczeniu gardłowym i z wiary wyprani …
Lecz w końcu, o cudzie,
przez mur przechodzimy
z kolędą na ustach,
z głową podniesiona,
na przekór łajdactwu co kres nam zwiastuje
jednością wzniesieni lecimy ku słońcu …
Na darmo, bo chmury lawiną nas zwalą
do brudnej kałuży, zgęstniałej od zdrady ...
... byle się wygrzebać
i lecieć przed siebie, choć nikt nas nie goni,
nie ustać dopóki nie znajdzie się grzęda
pod gruszą lub palmą
zapomnieć się nie da ...
Pytałaś mnie, Ewo ...

Pytałaś mnie, Ewo, jak to wtedy było —
Można by napisać o tym pewnie niezła książkę,
taka jakich pełno w warszawskich księgarniach:
kto z kim szedł do łóżka, a kto z kim na udry
i jak w opozycji byłem bohaterem
Lecz brak mi talentu oraz inklinacji —
pozostanę raczej w świadectwie milczącym
Chciałaś wiedzieć, Ewo, jak to się rodziło,
skąd się wziął entuzjazm i do Freuda miłość
i jak w socjalizmie mogliśmy uprawiać
twórczość wywrotowa na wsi mazowieckiej
To były dni piękne, choć nie zawsze górne
początki wspaniale i błędy bolące.
Sporo było bitew, wspomnień też niemało;
paru z nas zostało
na zjazd kombatantów.
Pytałaś mnie, Ewo, o stare piosenki —
wiele z nich przetrwało w pamięci zamkniętej
inne zaginęły tak jak ci z nas, którzy
gdzieś się odłączyli albo nie przeżyli.
Ciekawa też byłaś czemu wyjechałem,
czemu nie czekałem, jak ci co przetrwali
w zduszonym proteście; czemu nie walczyłem
jak ci co ruszali z gazetka na pałki.
Dość miałem za soba złudnych październików,
zakrwawionych grudni i haniebnych marców
gdy sierpień upada jak w czterdziestym czwartym
znowu z walizeczka ruszam na wygnanie.
Popalone mosty, potracone domy,
na grobach rodziców wyrastają osty
w dalekich krainach powietrze tak inne,
że możesz zapomnieć krajobraz po bitwie.
Lecz nie masz powrotu ani prawa głosu
przyjeżdżasz jak gość z drugiego końca świata
przywozisz prezenty, szukasz odpuszczenia
witany, żegnany,
niedostosowany.
Pytałaś mnie, Ewo, czemu juz nie śpiewam,
może zaprzestałem z tej nowej ważności?
Głosu nie straciłem tylko go zmieniłem,
a teraz probuje tę nowa melodię.
Skrępowany formą, zawiedziony treścią,
z duszą niepokorną, ze złością zaległa
zapomniane dzieje chcę uczcić ta pieśnią
wyśpiewaną rzewnie ...
ale czy potrzebną?
(Po wywiadzie z Ewa W., Warszawa/Melbourne, Maj 2012)
Garnitur

Garnitur elegancki kupiłem w Londynie,
a Londyn jak wiadomo na świat cały słynie
z mody męskiej, a jej centrum Oxford Street stanowi.
Wiec ubiór tam nabyty da posiadaczowi
znaczenie i splendor. Zwłaszcza Polakowi,
który wszak zagranica słynie z elegancji —
zadaje szyku wszędzie. Nawet w Anglii, Francji
gdy się ulica przejdzie, to jest oglądany
z zachwytem, bo tak schludny, jak na bal ubrany.
Emigrant nabytek taki zwłaszcza musi cenić.
Pamięta jak to trudno było pieniądze wymienić
za komuny, kiedy z trudem wysupłane,
były jako dolary w butach przemycane.
Wprawdzie teraz przyjeżdża sobie jak panisko,
funtami rzuca wokół i wszędzie mu blisko,
bo świat stoi otworem, ale w środku czuje,
że do tej Europy nie bardzo pasuje,
bo choć historia wielka i postawa dumna,
ale czuje, że wziął się z plebanii i z gumna.
Wiec garnitur przywdziawszy, zaczynam się głowić
jak się zrealizować, gdzie się ustanowić,
żeby mnie dostrzeżono i okryła chwała,
którą naszym ojcom Anglia odebrała;
jak przekazać tę wielkość, którą naszej nacji
odmawiają teraz niemce, francuzy i zdrajcy
udajacy Polaków.
Więc w swym uniformie
podążam do Hyde Parku, by na Speakers’ Corner
stanąć śmiało na skrzynce po piwie Okocim
i wyzwanie rzucić głosem patrioty:
„Europo, zawołam, daj nam co potrzeba
dużo unijnej kasy oraz łaskę nieba!
My ciebie uratujem wznoszac się na szczyty
— tam jest nasze miejsce, a nie między żydy,
muzułmany, geje oraz bezbożniki.
My znów murem stajemy, by ich zalew dziki
nie pogrążył nas w hańbie. Wiara to potęga,
gdy Europa tonie, po Polaka sięga,
by ją ratował, bo wiara w tym narodzie czysta!”
Prawda ta staję się wnet oczywista
dla tych co dostrzegli mnie w mym garniturze,
bo czują jak niechybnie chrześcijaństwa przedmurze
jest w nim ucieleśnione. Krzyk wielki dookoła
podnosi się i każdy do krucjaty woła
z Polską na czele. Britowie budzą się z uśpienia
i będą z nami szukać swego wyzwolenia.
Wśród nich znalazłem miejsce by te prawdy głosić,
będziemy teraz razem z nimi się wynosić
ze zgniłej Europy — i lepszą stanowić —
a jej zewłok zostawić na żer Putinowi,
może się nim udławi, a my w wielkiej glorii
tej dziejowej głupoty przejdziem do historii.
Czekajac na kluski udon

Jest promocja klusek specjalnych
robionych z mąki najbielszej
gotowanych na wodzie
ze źródła Jana Chrzciciela
Możesz wybrać dowolny sos:
jeden wabi pikantnością brunatną,
służy dobrze podniebieniu,
czyści żołądek i mózg -
zostaje pusty porządek
i gwarancja sukcesu.
Drugi jest czerwony, słodko-gorzki,
pobudza żywe, szlachetne emocje
w sercu, które rośnie dla innych,
a kiedy wyrośnie ponad miarę
pęka z żalu za niespełnionym.
Trzeci sos jest elegancki,
nonszlancki, upojny i drogi
przyszedł niby z Paryża, ale
jest na licencji UESa.
Tam go wymyślili Żydzi,
którzy kiedyś mówili po polsku,
a teraz chcą znowu podbić świat,
bo mają dużo kasy
i mało szacunku dla wzniosłych
upodobań wielbicieli papiestwa.
Wydekoltowane panienki prezentują
ci wszystkie opcje,
ale zamawiać swą porcję
masz z zamkniętymi oczyma.
Tego wymaga promocja.
Tak robią Japończycy
mistrzowie klusek.
Ich idolem jest ślepy samuraj ronin,
który pociachał czterdziestu innych
nie ruszając się z miejsca.
Ty też masz czekać
w ciemności i nieruchomo
wchłaniając dźwięki i zapachy.
Przytula się do ciebie kobieta
ciało ma ciepłe i chętne.
Jest chyba młoda
and her voice is very soft.
Dużo się może wydarzyć,
ale czujesz jej desperację
i wyrzuty na skórze.
Ona chce zapomnieć z tobą.
Kluski nie przychodzą
i czas się ciągnie boleśnie.
Nie wolno o tym mówić.
Nie można mówić o zarazie
nie stając się jej ofiarą.
Nikt nie będzie słuchać
fałszywego proroka
czekając na kluski.